Witajcie ponownie w nowym roku!
Przedstawiam Wam wyniki mojego zmagania z filcem. Od dawna jestem zafascynowana filcową biżuterią, to też postanowiłam sobie sama coś zrobić. Jednak nie było to takie łatwe, jak myślałam. Najpierw wzięłam się za kwiatka, którego maltretowałam w ciasteczkowej foremce, efekt jak widać, tyle że złamałam na nim dwie jedyne igły:( . Zamówiłam sobie 4 porządne z Clovera, jedną oczywiście złamałam, z pozostałych trzech jedna tylko filcowała dobrze, niestety zanim skończyłam ten naszyjnik, przestała filcować, jakby się stępiła - czy tez tak miałyście? i siedziałam godzinami nad jedną kulką... Postanowiłam wszystko potraktować wodą z mydłem i naprzemienną kąpielą we wrzątku i w zimnej wodzie - kuleczki się ładnie skurczyły, ale najładniej wyglądaja te, które były wcześniej porządnie pokłute.
Naszyjnik w kolorach spódniczki:
A to właśnie pierwszy kwiatek:
Fajne! Koraliki OK, choć nie moje kolory, ale kwiatek bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba filcowanie, ale chyba na razie starczy mi tych zajęć, które już mam :P
ja clovera też połamałam ;p
OdpowiedzUsuńkwiatek fajny, ale korale... są świetne!!! chyba muszę sobie zrobić, bo póki co u mnie wszystko działa na zasadzie "szewc bez butów chodzi" ;p
Piękne korale w delikatnych kolorach, a kwiatek przecudny, pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńKorale sa rewelacyjne:)
OdpowiedzUsuńKwiatek po prostu cudowny:)
jeju jaka to misterna praca... pięknie Ci to wszystko wyszło! Nie poddawaj się :)
OdpowiedzUsuńDzielna jesteś:) Korale super, kwiatuszek tez bardzo fajny, domyślam się,że będzie takich więcej:) Dziękuję za odwiedziny u mnie. Ciepło pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKorale bardzo fajne i gratuluje wytrwałości bo ja jej do takich prac nie mam;)
OdpowiedzUsuń